Pure Beauty - VEGANUARY

 Hejka!

Czy słyszeliście już termin #Veganuary? Jeśli nie to dziś wam trochę o tym opowiem. Myślę, że łatwo jest się domyślić, że jest to połączenie dwóch angielskich słów. Vege i January. Czyli mówiąc po polsku, jest to wegański styczeń.   To taka inicjatywa globalna, która ma zachęcić ludzi do używania wegańskich kosmetyków. Fajny pomysł, by poznać nowe kosmetyki, które są właśnie wegańskie.  Z tej okazji Pure Beauty odraz #garnier, przygotowali dla nas box!

Box ma piękną nazwę #happyveganuary  i jest oczywiście, tematycznie zielony. I kosmetyki z tego boxa towarzyszyły mi przez cały styczeń. Większość z nich już znałam i cieszę się, że mogłam do nich powrócić. Bo to naprawdę fantastyczne produkty, które warto znać. 

Pewnie nie możecie doczekać się, co znalazłam w środku. A więc zapraszam na otwarcie tego pudełeczka, razem ze mną:

Garnier Skin Naturals Vitamin C Super Serum z Witaminą C

Zaczynamy od klasyki, która jest ze mną cały czas i używam tego serum od roku. To już kultowy produkt, który jest bardzo znany i lubiany. Rozjaśnia skórę, rozświetla ją, pomaga pozbyć się przebarwień. Mamy w środku witaminę C oraz niacynami i kwas salicylowy.  Wygładza skórę i sprawia, że wygląda ona na zdrową. 

Garnier Skin Naturals Płyn Micelarny do skóry wrażliwej

Kolejny kultowy produkt, do którego lubię wracać. Bardzo dobry płyn micelarny, który świetnie radzi sobie z demakijażem. Idealny nawet dla skóry wrażliwej. Działa szybko, sprawnie, nie przesusza skóry i nie podrażnia jej. Ma też działanie pielęgnujące i kojące. To zawsze dobry wybór. 

Garnier Skin Naturlas Hydra Bomb Maska na tkaninie dla odwodnionej skóry

Kolejny produkt do pielęgnacji twarzy, to maska w płachcie. Ja maski w płachcie uwielbiam. I z przyjemnością je testuje.  Ta maska jest intensywnie nawilżająca i jestem oczarowana jej działaniem. Teraz kiedy moja skóra jest bardzo wysuszona, to nadała się idealnie.  Skóra po jej użyciu była odpowiednio rozświetlona, nawilżana i gładziutka. Znajdziemy w niej kwas hialuronowy, ekstrakt z granatu.

Garnier Fructis Goodbye Damage Szampon odbudowujący

No i czas na włosy, a te dwa produkty to prawdziwe sztosy. Nie czuje gdy rymuje.  Po ten szampon sięgam regularnie. Świetnie włosy myje oraz pielęgnuje. Po umyciu włosy się nie puszą, nie plątają, wszystko jest z nimi w porządku. W szamponie znajdziemy ekstrakt z olejku amali oraz płynną keratynę roślinną, które odbudowują powierzchnię włosów oraz uzupełniają ubytki spowodowane ich stylizacją.  On nie tylko myje, ale też regeneruje, odżywia i nawilża. 

Garnier Fructis Goodbye Damage Krem bez spłukiwania 10w1

Ja jako leniuszek, lubię takie odzywki bez spłukiwania. Ten krem, jest genialny. Szybko wchłania się we włosy.  Ja stosuję go po każdym myciu włosów.  Nawilża, regeneruje, odżywia. Sprawia, że włosy są przyjemne w dotyku, sypiące się i łatwo się je układa.  Daje sobie rade z bardzo suchymi włosami, dlatego mega Wam polecam wypróbować.

Garnier Fructis Hair Food Bananowa odżywcza maska do włosów

A na sobotnie włosowe SPA poleca się ta maska. Idealna dla włosów suchych. Mega mocno włosy nawilża, odżywia. Nada się nawet na włosach bardzo wymagających. Pięknie  pachnie, ma super konsystencje i naprawdę fajne działanie. Posiada substancje odżywcze z ekstraktem z banana.  Dzięki tej masce włosy będą miękkie, łatwo będą się rozczesywać i można je układać do woli!

---------

współpraca z Pure Beauty